Przejdź do głównej zawartości

Posty

Powrót do Ojczyzny, Krosno

Od Tokaju przemknęłyśmy przez pola uprawne i winnice regionu Tokaj, który ma pow. 5500 ha i 27 miejscowości + 2 na Słowacji i 300 prywatnych piwnic. Wino dojrzewa tu w dębowych beczkach ze specjalnego gatunku węgierskiego dębu. Te wszystkie informacje uzyskałyśmy od przeuroczej właścicielki rodzinnej winnicy w Tokaju. Rodzina ta kupiła w Tokaju ziemię i 500letni budynek, w którym mieszkał król węgierski. Pani oprowadziła nas po swoich piwnicach. Skorzystałysmy także z możliwości degustacji i zakupu wina. Miasteczko Tokaj przeurocze. O tej porze roku puste, niewielu turystów. Liczy zaledwie Ookoło 4 tys. mieszkańców i stopniowo się wyludnia. Młodzież ucieka do większych miast. Ruszyłyśmy drogami 37-39 omijając dziury do drogi krajowej nr 3. Udało nam się zwiędzic bardzo malowniczy zamek Bogo
Najnowsze posty

Już w domu

Jacek czekał na nas z obiadem, który przygotował razem z Klementyna.

Oradea, Debrecen, Tokaj

26 kwietnia, czwartek Jesteśmy na Węgrzech w uroczym miasteczku Tokaj. Zatrzymałyśmy się w pensjonacie z winiarnią.  Można wypróbować wielu gatunków wina Tokaji. Beatrix kiraklyne harslevelu+sargamuskotaly 2015 zdobyło nasze podniebienia od pierwszej próby. Kupujemy. 3600 forintów za litr. Ola zachwyciła się słodkim i ciemnym jak miód Zeta 2013, 9200 forintów za litr. Pysznie pachnie, ale trzeba być amatorem słodkich win. Wytrawne Bio furmint 2016 zupełnie nieciekawe. Na koniec jeszcze półwytrawne Holdezust cuvee harslevelu+furmint 2016, lekkie i chyba wystarczająco dobre. Jutro spróbuję jeszcze MAD harslevelu 2015 może będzie jeszcze lepsze. Zanim tu przybyłyśmy zwiedziłyśmy rumuńskie miasto przygraniczne Oradea, gdzie zatrzymałysmy się poprzedniego dnia na nocleg w pobliżu starego miasta w apartamentach Avalon Rooms za 109 lei - standard lepszy od naszego "ulubionego" hotelu Mirage. Oradea wzbudziła w Oli uzasadniony niepokój. Zaliczyłyśmy jedynie spacer po mieśc

Sibiu i droga do Oradea

25 kwietnia, czwartek Zatrzymałyśmy się przedwczoraj wieczorem w hostelu Smart na starówce w Sibiu (dwuosobowy pokój 120 lei)- historycznym i urokliwym mieście. Dojechałyśmy tam z Bukaresztu częściowo autostradą A1 i to było miłe doświadczenie i od Pitsti drogą krajową nr 7 i przy tej drodze zobaczyłysmy tę brzydszą twarz Rumunii - biedne wioski z rozsypującymi się starymi chałupami i chałupkami, skądinąd o bardzo ciekawej architekturze, a obok nich na prędce sklecone, pustakowo-betonowe i nieotynkowane, nowe kurioza. Droga krajowa przeważnie mocno patchworkowa, a na niej wozy cygańskie i pełno wałęsających się psów. W hostelu kuchnia pełna międzynarodowego towarzystwa: amerykański muzyk Branon, malezyjska studentka medycyny Neiro, studiująca w Szkocji, Antonio-podróżnik z Hiszpanii zachwycający się naszym krajem, który odwiedził kilkanaście lat temu, młody niemiecki inżynier z Niemiec i jeszcze jedno prześliczne dziewcze z Francji. Ola zaprezentowała swój francuski i odniosła pe