26 kwietnia, czwartek
Jesteśmy na Węgrzech w uroczym miasteczku Tokaj. Zatrzymałyśmy się w pensjonacie z winiarnią. Można wypróbować wielu gatunków wina Tokaji.
Beatrix kiraklyne harslevelu+sargamuskotaly 2015 zdobyło nasze podniebienia od pierwszej próby. Kupujemy. 3600 forintów za litr. Ola zachwyciła się słodkim i ciemnym jak miód Zeta 2013, 9200 forintów za litr. Pysznie pachnie, ale trzeba być amatorem słodkich win. Wytrawne Bio furmint 2016 zupełnie nieciekawe. Na koniec jeszcze półwytrawne Holdezust cuvee harslevelu+furmint 2016, lekkie i chyba wystarczająco dobre. Jutro spróbuję jeszcze MAD harslevelu 2015 może będzie jeszcze lepsze.
Beatrix kiraklyne harslevelu+sargamuskotaly 2015 zdobyło nasze podniebienia od pierwszej próby. Kupujemy. 3600 forintów za litr. Ola zachwyciła się słodkim i ciemnym jak miód Zeta 2013, 9200 forintów za litr. Pysznie pachnie, ale trzeba być amatorem słodkich win. Wytrawne Bio furmint 2016 zupełnie nieciekawe. Na koniec jeszcze półwytrawne Holdezust cuvee harslevelu+furmint 2016, lekkie i chyba wystarczająco dobre. Jutro spróbuję jeszcze MAD harslevelu 2015 może będzie jeszcze lepsze.
Zanim tu przybyłyśmy zwiedziłyśmy rumuńskie miasto przygraniczne Oradea, gdzie zatrzymałysmy się poprzedniego dnia na nocleg w pobliżu starego miasta w apartamentach Avalon Rooms za 109 lei - standard lepszy od naszego "ulubionego" hotelu Mirage.
Oradea wzbudziła w Oli uzasadniony niepokój. Zaliczyłyśmy jedynie spacer po mieście i kawę w bardzo interesującym secesyjnym kompleksie usługowo handlowym Black Eagle, w którym wciąż trwają prace restauratorskie. Podziwiałyśmy też kopułę wspaniale odrestaurowanej synagogi. Na tej to budowli umieszczono tablicę z informacją o funduszach unijnych. Pierwsza taka tablica, którą udało nam się znaleźć podczas całej wycieczki.
Niestety zwiedziłyśmy też Ratusz, w którym bardzo miła pani Violetta - urzędniczka poinformowała nas z uśmiechem, że musimy zapłacić wręczony nam mandat za parkowanie bez uiszczenia opłaty w parkomacie i nie ma możliwości unieważnienia tego mandatu. Znajdź człowieku jedyny parkomat na całej długiej ulicy! Nawet miejscowi nie są wstanie go wskazać. Taki tani chwyt miejscowych notabli, żeby zarabiać na zdezorientowanych przybyszach. Jesteśmy uboższe o 70 lei. Jednakże architektura Oradei bardzo interesująca, wszędzie budowle "in lucru", może nasze pieniądze pomogą w ich restauracji.
Przekraczanie granicy przebiegło szybko i gładko. Nie wymieniajcie jednak waluty w tutejszym kantorze. Mają złodziejskie kursy. Inna sprawa, że trudno znaleźć kantor w najbliższym dużym mieście Debrecen. I tak źle, i tak nie dobrze.
Debrecen, największe miasto na Węgrzech po Budapeszcie, nas nie oczarował. Rynek główny z olbrzymim klasycystycznym w formie kościołem kalwińskim o imponującej fasadzie (żółtej niestety) i do tego pięknie wyeksponowanej, powinien podobać się każdemu, podobnie szeroka, brukowana aleja z torami tramwajowymi po środku, pięknie utrzymaną zielenią i fontannami. Poza tym, bezpośrednie otoczenie historycznego centrum jest brzydkie i chaotyczne.
Oprawa bloga zminiła się na zieloną. Czy ze względu na kierunek powrotny do domu? Rumunia to nadal krak rozwijający się. Bułgaria ogłosiła, że jest gotowa na wprowadzenie EURO. Czyli lepsza od Polski. Tokai musi być słodki. Pity do pleśniowego sers z miodem - mniam. Wytrawne są raczej kwaśne i bez wyrazu - pełna zgoda.
OdpowiedzUsuń