21 kwietnia, sobota
Jechałyśmy dziś do miasta Bicaz drogą krajową 12 nad zalewem o nazwie Lucul Izvoru Muntelui. Spiętrzono tu ogromną tamą rzekę Bistritę. Droga, przeważnie dziurawa wije się po górach wokół zalewu.
Podziwiałyśmy widoki omijając kolejne dziury, gdy nagle za kolejnym zakrętem niemal zagrodziła nam drogę wysoka skalna ściana. Podjechałyśmy bliżej i góry się przed nami rozstąpiły, wjechałyśmy w Skalny Wąwóz Bicaz. Pionowe ściany wysokie na kilkaset metrów przewieszają się tu górą nad drogą, na skałach cudem uczepione wielkie sosny wyglądają z dołu jak zapałki.
Wąwozem płynie rwąca rzeka górska Bicaz a na skrawkach ziemi nie zajętej przez drogę i rzekę ustawiły się drewniane stragany, które poza oferowanymi pamiątkami i wyrobami ludowymi znakomicie podkreślają skalę kamiennego wąwozu. Niestety chyba żadne zdjęcie nie jest w stanie przybliżyć tego, co czuje się wjeżdżając w Wąwóz Bikaz, parę kilometrów widoku, który bez wątpienia wzbudził nasz zachwyt, ale i poczucie zagrożenia wiszącymi nad nami spękanymi skałami.Obejrzałyśmy to cudo z każdej strony, a potem dotarłyśmy do sztucznego jeziora Lacu Rosu i to miejsce nas kompletnie rozczarowało.
Lacu Rosu to tafla zielonej wody, nie czerwonej czy różowej jak by się można spodziewać po nazwie. Miejsce dość malownicze, jednak zeszpecone przez nieprzemyślaną, jeszcze nie skończoną a już zużytą infrasktusturę turystyczną: ścieżki, ławki wśród gruzu i śmieci. Pensjonaty i hoteliki przy drodze z widokiem na jezioro świadczą o turystycznej popularności tego miejsca, ale my nie zabawiłyśmy tu długo.
Przez miasta Gheorgheni, Mercurea-Ciuc i Stantu Gheorghe, doliną górnego biegu rzeki Olt dotarłyśmy o przyzwoitej porze do Braszowa.
Jechałyśmy dziś do miasta Bicaz drogą krajową 12 nad zalewem o nazwie Lucul Izvoru Muntelui. Spiętrzono tu ogromną tamą rzekę Bistritę. Droga, przeważnie dziurawa wije się po górach wokół zalewu.
Wąwozem płynie rwąca rzeka górska Bicaz a na skrawkach ziemi nie zajętej przez drogę i rzekę ustawiły się drewniane stragany, które poza oferowanymi pamiątkami i wyrobami ludowymi znakomicie podkreślają skalę kamiennego wąwozu. Niestety chyba żadne zdjęcie nie jest w stanie przybliżyć tego, co czuje się wjeżdżając w Wąwóz Bikaz, parę kilometrów widoku, który bez wątpienia wzbudził nasz zachwyt, ale i poczucie zagrożenia wiszącymi nad nami spękanymi skałami.Obejrzałyśmy to cudo z każdej strony, a potem dotarłyśmy do sztucznego jeziora Lacu Rosu i to miejsce nas kompletnie rozczarowało.
Lacu Rosu to tafla zielonej wody, nie czerwonej czy różowej jak by się można spodziewać po nazwie. Miejsce dość malownicze, jednak zeszpecone przez nieprzemyślaną, jeszcze nie skończoną a już zużytą infrasktusturę turystyczną: ścieżki, ławki wśród gruzu i śmieci. Pensjonaty i hoteliki przy drodze z widokiem na jezioro świadczą o turystycznej popularności tego miejsca, ale my nie zabawiłyśmy tu długo.
Przez miasta Gheorgheni, Mercurea-Ciuc i Stantu Gheorghe, doliną górnego biegu rzeki Olt dotarłyśmy o przyzwoitej porze do Braszowa.
Komentarze
Prześlij komentarz